W tym roku śniadania relacjonowałam na bieżąco, jednak nie miałam okazji pokazać tego, co jadaliśmy poza porannym posiłkiem. Tak oto...
Restauracja "Sanlemo", znajdująca się w samym centrum Rogoznicy. Jedzenie świetne, przekonałam się tu do pierwszy raz przeze mnie próbowanych kalmarów. Dużym minusem był jednak bardzo długi czas oczekiwania na posiłek mimo niezbyt dużej ilości klientów.
Pizzeria "Fortuna", port w Rogoznicy. Po kalmarach postanowiłam spróbować owoców morza w towarzystwie makaronu. Połączenie dobre, chociaż jak dla mnie przydałoby się tu trochę pomidorów lub innego warzywnego dodatku. Rodzice i brat spróbowali ostrą sałatkę meksykańską i pizzę, godna polecenia.
Dzięki stałemu dostępowi do własnych kuchni, powstała m.i. sałatka z czerwoną fasolą, pierś nadziewana serem na potrawce z pomidorów i bakłażana oraz kurczak na ostro z makaronem i leczo.
W Vrbniku polecić mogę restaurację "Argentum", gdzie miałam okazję zjeść doskonałą blitvę
oraz pizzerię "Gospoja" w samym centrum starego miasteczka.
az slinka cieknie, gdy sie na to wszystko patrzy!:)
OdpowiedzUsuńzgłodniałam od tych pyszności! ta ryba i domowa pierś świetnie wyglądają... a i uwielbiam Chorwackie lody <3
OdpowiedzUsuńAch, te chorwackie klimaty... Pyszności :D
OdpowiedzUsuńDziś właśnie rozmawiałam z kolegą w pracy o kuchni chorwackiej. Był tam już kilka razy i bardzo zachwalał tamtejsze jedzenie. Twoje zdjęcia potwierdzają jego opowieści, bo wszystkie dania wyglądają bardzo smakowicie.
OdpowiedzUsuńZa owocami morza nie przepadam, ale wszystko wygląda apetycznie i tak wakacyjnie! Chorwacja mi się marzy i mam nadzieję, że w przyszłym roku tam zawitam, cudne miejsce :)
OdpowiedzUsuńJa bym najchętniej chwyciła te kalmary z frytkami :)
OdpowiedzUsuńZa to ja nigdy nie jadłam krewetek i nigdy nie mam okazji ich spróbować:D
OdpowiedzUsuńswoją drogą nie zaspokoiłaś mojego głodu czytania twoich relacji...
Zapraszam więc na poranneinspiracje.blogspot.com. Trochę więcej tam o całym wyjeździe.
UsuńNie doceniasz mnie:D niektóre blogi są jak używki~ ciągle ci mało; brzmię jak narkomanka najpierw głód, teraz używki:D
UsuńŚliczne to wszystko i bardzo apatyczne :)
OdpowiedzUsuńIle owoców morza, uwielbiam te wszystkie morskie żyjątka na talerzu, zazdroszczę! :)
OdpowiedzUsuńchcialam odwiedzic chorwacje ;)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę!!!!!
OdpowiedzUsuńJeżeli mają dać smacznie to można poczekać;).
OdpowiedzUsuńPamietam, siedziałam z mamą i koleżanką w knajpie, zamawiamy sałatki, obok tylko jeden zajęty stolik. Wkurzałam się, czekałyśmy z 20 minut. a tutaj przynieśli nam full wypas wypakowane sałatki, z szynką parmeńską, sosem, płatkami migdałów, ogromny talerz, z zapiekankami. Chętnie bym am powróciła. Pycha było, tylko, że trzeba jechać 200 km;).
ciesze się, że wyjazd się udał :D potrawy wyglądają cudownie!! kalmarów nigdy nie jadłam niestety ;P
OdpowiedzUsuńJa wybieram lody, wyglądają smakowicie...
OdpowiedzUsuńKocham Chorwację, co skutkuje tym, że nie chce już nigdzie indziej jeździć na wakacje.
OdpowiedzUsuńA lody to tam mają najlepsze :)
pozostają piękne zdjecia ,super wspomnienia ;)
OdpowiedzUsuńChorwacja jest piękna !
Dlaczego mimo pobytu w Chorwacji ja nie jadłam takiego tradycyjnego burka?! Teraz narobiłaś mi na niego ochotę.
OdpowiedzUsuńsuper zdjęcia :) tęsknię za Chorwacją przez Ciebie :)
OdpowiedzUsuńwszystko wygląda pysznie, a przede wszystkim bardzo świeżo!
OdpowiedzUsuńżycie & podróże
gotowanie
O no proszę! Jaki ten internet jest mały :)Bardzo mi miło, że Rybnik blogguje :)) A dokładnie w jakim mieście mieszkasz? :)
OdpowiedzUsuńWszystko bym zeżarła... gdyby nie alergia :)
OdpowiedzUsuńApetyczne te potrawy!
OdpowiedzUsuń