Brak czasu, a może chęci na nowe smaki doprowadził do długotrwałej jak na mnie przerwy w dodawaniu postów. Dzisiaj, od dawna przymierzając się do zakupu soi, postanowiłam w końcu wypróbować gulasz islanzadi. Gorąco polecam. Danie doskonałe na wiosenno(?)-zimowy, a jednak styczniowy, chłód. Rozgrzewające, pyszne, zdrowe i sycące.
Gulasz sojowy /2 porcje/
3/4 szkl. suchych nasion soi
1/4 cebuli
3 małe marchewki
1 papryka
1 puszka pomidorów
1 łyżka ostrej musztardy
1 łyżka oleju
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1-2 ząbki czosnku
2 liście laurowe
3 ziarenka ziela angielskiego
suszony majeranek
ostra papryka w proszku
sól i pieprz
Soję namoczyć przez noc. Odcedzić, nalać "nowej" wody i gotować w osolonej przez 1,5h. Znów odsączyć, zalać 1/2 szklanki wody i pomidorami. Dodać olej, pokrojoną w piórka cebulę, plasterki marchewki, paprykę pokrojoną w grubą kostkę, przeciśnięty czosnek, zioła i przyprawy. Gotować pod przykryciem kolejne pół godziny. Pod koniec dodać musztardę. przyprawić do smaku i wlać mąkę wymieszaną z niewielką ilością wody, dobrze mieszając. Podawać z surówką lub pieczywem.
Wszystkich moich wiernych obserwatorów i tych, którzy trafili przypadkiem, chciałabym bardzo zachęcić do oddania głosu na moje Poranne Inspiracje. Biorą one udział w konkursie Blog Roku 2011. Głosami nie tylko sprawicie mi ogromną radość, ale też przekażecie trochę pieniędzy na turnusy rehabilitacyjne dla osób niepełnosprawnych.
Koszt SMS jest niewielki, bo tylko 1,23zł.
Liczę na was kochani :)
ładnie wygląda:)
OdpowiedzUsuńAle apetyczne! A jakie śliczne zdjęcia! ;)
OdpowiedzUsuńNasiona soi to najlepsza chyba jej postać! Dużo lepsza niż kupne kotlety. Uwielbiam ^^
OdpowiedzUsuńMusi być przepyszny. Ja musiałabym nie dodawać papryki, bo moje chłopaki nie przepadają.
OdpowiedzUsuńBardzo smakowite zdjęcia, pycha musi być ten gulasz!:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię gulasz sojowy. Pierwszy raz próbowałam w górach, i od tamtego czasu chodzi za mną ten smak. ;)
OdpowiedzUsuńubostwiam wegetarianskie gulasze (;
OdpowiedzUsuńMusi być pyszny ,tak smakowicie wygląda .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pierwsze zdjęcie rewelacja! Gulasz zresztą też:)
OdpowiedzUsuńakurat soja nam się namacza, więc może zaproponuję mamie :-)
OdpowiedzUsuńJak w green wayu dzisiaj u Ciebie! *.*
OdpowiedzUsuńMuszę zrobić. Póki co mam obsesje cieciorkową :D
Jejku, jak ja dawno nie jadłam soi, aż wstyd się przyznać.
OdpowiedzUsuńA taki gulasz chętnie bym zjadła. :)
musze spróbowac, bo juz od kaiegoś czasu 'przymierzam' się do kupna soi :)
OdpowiedzUsuńPoproszę. Moje smaki.
OdpowiedzUsuńI ja nie mam czasu, ale trzeba spiąć pośladki i się nie lenić. ;p
Jestem zagorzałym mięsożercą ale podoba mi się taki gulasz :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNa takie deszczowe wieczory, taki gulasz - idealny! :) Jesteś moją konkurentką ! Też biorę udział w konkursie :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAż się głodna zrobiłam - pomimo tego, że jadłam kolację XD
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia ♥
Zapraszam do siebie: fotografka-photographer.blogspot.com
:) mmm też kiedyś muszę zainwestować w taki zakup:)
OdpowiedzUsuńwygląda ślicznie, soja to nie do końca moje klimaty, chyba dlatego, że nigdy nie jadłam jej w żadnej ciekawej postaci ;)
OdpowiedzUsuńFantastyczna propozycja! Rozgrzewająca, sycąca, mniam :)
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę, że Ci smakowało! na ten jesienno-nie-wiadomo-co-zimowy czas są idealne :)
OdpowiedzUsuńsuper:) chyba najlepsze po wybieganiu nie?
OdpowiedzUsuńpozwoliłam sobie skorzystać z tego przepisu, dziś u mnie na blogu.
OdpowiedzUsuńgulasz jest pyszny :)