31.08.2011

Koniec wakacji i malinowe muffiny z limonką.

Ogród, malinowy krzak, kolejna wyprawa. O dziwo malin jest coraz więcej, już połowę zamrażarki zajmują letnie owoce, więc jeszcze trochę i nie będę miała czego z nimi robić. Może tym razem muffiny...
Wystarczy limonkowa nuta i trochę wanilii by właściwie uhonorować ten ostatni, wakacyjny dzień. Muffiny nie chciały trzymać się papilotek (nie mam odpowiedniej formy), rano spaliłam blender, a podczas pieczenia spaliłam nogę o piekarnik. Mimo tego, co zgotował mi dzisiaj los, postanowiłam cieszyć się tym, jeszcze wakacyjnym, dniem i chłonąć lato. Jutro do szkoły, rowerem, póki pogoda dopisuje, z uśmiechem na twarzy, póki pamiętam co to prawdziwe lenistwo, z krzywym, orzeźwiającym muffinem w torbie.


WEGAŃSKIE MUFFINY Z MALINAMI I LIMONKĄ
1 szkl. mąki pszennej
1 szkl. mąki pszennej pełnoziarnistej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/4 łyżeczki soli
3/4 szkl. cukru (dałam brązowy)
1/4 szkl. oleju
1 szklanka + 2 łyżki mleka sojowego (w wersji niewegańskiej można zastąpić zwykłym)
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
skórka z 1 limonki
sok z 1 limonki
1 i 1/2 szklanki malin

Piekarnik rozgrzać do 180°C.
W średniej wielkości misce wymieszać przesiane mąki (pozostałe otręby dodać do ciasta), proszek do pieczenia i sól. W dużej misce wymieszać cukier i olej, dodać mleko, wanilię oraz sok i skórkę z limonki.
Dodać suche składniki do mokrych i wymieszać do połączenia. Delikatnie wmieszać maliny.
Ciasto nakładać łyżką do papilotek.
Piec 16-19 minut (normalnej wielkości), 22-26 minut (duże), aż babeczki będą złote, a patyczek będzie czysty.

źródło przepisu: definingsomeday

30.08.2011

Mamine. Ciasto cynamonowe z jabłkami.


Kolejne kawałki zabierane po każdej wizycie w kuchni. Ciasto, pyszne, błyskawiczne i robione przez mamę już od dawna. Pachnie jabłkami i cynamonem, rozsiewa po domu woń pieczonych orzechów. Zupełnie jak jesień.
Pocieszenie na ostatnie chwile wakacji.


CIASTO CYNAMONOWE Z JABŁKAMI /1 średnia blaszka lub 2 keksówki/
4 jajka
1 szklanka cukru
2 szklanki mąki pszennej (białej lub pełnoziarnistej, tym razem robiłam z pełnoziarnistej)
3/4 szklanki oleju roślinnego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
1/2 łyżeczki cynamonu
4 jabłka
orzechy i suszone owoce (u nas zawsze orzechy włoskie i rodzynki)

Jajka zmiksować z cukrem. Dodać mąkę, olej, proszek do pieczenia, sodę i cynamon. Jabłka obrać i pokroić w kostkę, dodać do ciasta razem z bakaliami.
Piekarnik rozgrzać do 180°C. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia, wlać ciasto. Piec 40-50 minut do "suchego patyczka".

źródło przepisu: zeszyt mamy (ciasto Pani Urszuli)

28.08.2011

Dynia w włoskim klimacie.

Uzależniłam się od kupowania makaronu i odkąd przestałam ograniczać się tylko do tych pełnoziarnistych świat makaronów stanął przede mną otworem. Stoję przed pułkami z makaronem, przed ogromem rodzai, kształtów, kolorów... I jak tu się zdecydować na jedno opakowanie? Tym bardziej, ze zjadane są u mnie hurtowo.

Dynia, doskonale nadaje się nie tylko do musu i słodkich potraw. Świetnie smakuje także w wytrawnych daniach, a jeśli już w wytrawnych i u mnie, to musiał pojawić się makaron. Włoskie klimaty, pomidory, makaron. Efekt jak najbardziej wart powtórek, szkoda tylko, że resztę dyni zużyłam na mus. Czas, więc kupić kolejną :)


MAKARON Z DYNIĄ W SOSIE POMIDOROWYM /3-4 porcje/
320g makaronu (u mnie ditalini rigati z pszenicy durum)
250g dyni, pokrojonej w kostkę
200ml passaty pomidorowej (użyłam domowego sosu pomidorowego)
1/4 cebuli, posiekanej
4 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżka posiekanej natki pietruszki
sól i pieprz

Rozgrzać oliwę i zeszklić na niej cebulę i pietruszkę. Dodać dynię, wymieszać, gotować ok. 5 minut. Dodać pomidory, doprawić i trzymać jeszcze 10-15 minut na małym ogniu, aż dynia zmięknie.
Makaron ugotować al dente i polać lub wymieszać z sosem.

źródło przepisu: dulcisinfurno

Przepis bierze udział w akcji Warzywa psiankowate.

26.08.2011

Babcine. Pizza z leczo.

Wizyty u babci, nawet te drobne gdy mieszkałam piętro pod nią, nieodmiennie kojarzą mi się z pysznym jedzeniem. Niemieckie czekoladki wyciągane z przeróżnych kryjówek, herbata z cytryną i to co lubiłam najbardziej, placki, racuchy i przeróżne wypieki. Od zawsze bardzo lubiłam pomagać w kuchni, jednak jako dziecko, gdy jeszcze mieszkałam u babci, moja pomoc sprowadzała się jedynie do przeszkadzania. Teraz stało się to naszą tradycją i na różne święta pomagam piec. Efekty takich "akcji" można było zobaczyć w kwietniu, z okazji Wielkanocy: babka piaskowa, ciasto z kremem i kokosem, rogaliki z marmoladą, sernik lub w maju, z okazji urodzin mojego brata: orzechowe ciasto z nutellą. Na co dzień były to także rzeczy bardziej wytrawne np. zwyczajne codzienne dania, pizza czy też frytki. Zdecydowanie wolałam pizzę, ale słabość do domowych frytek mam do teraz. W domu zawsze znalazł się jakiś zapomniany słoiczek leczo, tylko czekający na wykorzystanie, stąd też dzisiaj moja ulubiona pizza, taka, której nie można dostać w żadnej restauracji...


CIASTO /2 pizze lub 1 duża blacha/
2 i 1/2 szklanki mąki pszennej
30g świeżych drożdży lub 2 łyżki suszonych
2 łyżki oleju
1 łyżka cukru
1 łyżeczka soli
1 szklanka wody

Drożdże wymieszać z cukrem i wodą. Odstawić na chwilę, aż drożdże zaczną się pienić.
Do misy z drożdżami przesiać mąkę. Dodać pozostałe składniki i zagnieść ciasto, w razie potrzeby podsypując mąką. Zostawić do wyrośnięcia na  ok. 30 minut*.
Ciastem wyłożyć posypaną mąką blaszkę. Ułożyć dodatki.
Piec 20 minut w 170°C.

*Moja babcia nigdy nie zostawiała pizzy do wyrośnięcia tylko od razu rozkładała ciasto na blasze (chodziło o szybkie nakarmienie bandy żarłoków ;)), więc jeśli wolisz cienką pizzę, pomiń ten etap.


PIZZA Z LECZO
ciasto na pizzę
1 szklanka leczo
zioła prowansalskie i/lub przyprawa do pizzy
kilka plastrów szynki konserwowej
200g sera żółtego

Ciasto ponakłuwać widelcem. Rozsmarować leczo pozostawiając suche brzegi. Posypać ziołami, pokrojoną w kosteczkę szynką i startym serem. Piec.

źródło przepisu: zeszyt Mamy, Babcia

 Przepis bierze udział w akcji Warzywa psiankowate oraz Paprykujemy.

25.08.2011

Po francusku. Orkiszowe croissanty.


Uwielbiam rogaliki, nie duże maślane rogale z piekarni, ale takie drożdżowe prosto od babci, kruche z cukierni, lub francuskie, delikatne.
W taki upał mogę siedzieć i nic nie robić, siedzieć i nic nie robić przed komputerem lub piec coś drożdżowego. Jak pewnie każdy przypuszcza, najbardziej lubię tą trzecią wersję. Jak się da korzystam z szalejących w upale drożdży. Zrobiłam pizzę, którą pokażę jutro i croissanty do których zabieram się już od dłuższego czasu. Postawiłam je sobie jako konieczne do zrobienia jeszcze w wakacje, a że te dobiegają końca, w końcu się zmotywowałam. Może i zajmują trochę czasu, ale wcale nie są trudne w przygotowaniu, no i wychodzą fantastyczne. Trochę się obawiałam, że ciasto się nie rozwarstwi, ale się udało, a dzięki zawartości mąki orkiszowej, mogę się łudzić, że są zdrowe ;)


ORKISZOWE CROISSANTY
250ml mleka
30g świeżych drożdży
40g brązowego cukru
300g mąki orkiszowej
100g mąki orkiszowej pełnoziarnistej
2 łyżeczki soli
300g zimnego masła
1 jajko, roztrzepane

1. Wymieszać ciepłe mleko, cukier i świeże drożdże. Ostawić na ok. 5 minut, aż drożdże zaczną się pienić. Dodać mąkę, sól i wyrobić mikserem (5 minut) lub ręcznie (10 minut).
2. Przenieść ciasto na blat, ponownie wyrobić, w razie potrzeby dodając mąkę. Ciasto powinno być lekko lepkie. Zawinąć je w folię i schłodzić przez 1 godzinę.
3. Masło umieścić pomiędzy dwoma arkuszami folii i rozwałkować na prostokąt 20x12cm.
Ciasto wyjąć z lodówki, rozciągnąć na lekko posypanej mąką powierzchni, formując prostokąt 40x25cm.
4. W centrum ułożyć masło tak, aby dłuższe boki masła były równoległe do krótszych boków ciasta. Złożyć z góry i z dołu.
5. Rozwałkować ciasto na prostokąt ok. 38x25cm, złożyć trzy razy. Zawinąć w folię i pozostawić na noc w lodówce.
6. Powtórzyć wałkowanie i składanie jeszcze raz. Zawinąć szczelnie w folię i chłodzić 1 godzinę.
7. Wyjąć ciasto i umieścić na posypanej mąką powierzchni. Rozłożyć do prostokąta 38x25. Złożyć z góry i z dołu (tak by końce spotkały się na środku), a następnie złożyć na pół, by powstały 4 warstwy ciasta. Włożyć ciasto owinięte w folię na 2 godziny do lodówki. Rozwałkować, znów złożyć  tak, by powstały 4 warstwy i schłodzić.
8. Ciasto rozwinąć i pokroić w rogaliki:
Rozwałkować ciasto na prostokąt 64x38cm o 6mm grubości. Złożyć ciasto od dłuższego boku na pół i pokroić na 8 trójkątów. Każdy rozłożyć na dwa otrzymując 16 (zrobiłam 12 croissantów różnej wielkości) Zwinąć rogale zaczynając od podstawy trójkąta, czubek umieszczając pod spodem. Końce delikatnie powyginać w kształt półksiężyca.
9. Umieścić rogaliki na blasze do pieczenia i pozwolić im rosnąć 1-2 godziny. Pół godziny przed zakończeniem wyrastania posmarować je roztrzepanym jajkiem.
Piekarnik rozgrzać do 200°C. Na dole piekarnika umieścić płytkie naczynie z wodą. Piec croissanty przez 20-25 minut. Przed podaniem pozostawić do ostygnięcia.
Pyszne zarówno ze słodkimi jak i słonymi dodatkami. Smacznego.

24.08.2011

Knedle serowe i owoce lata.


Ostatnie dni wakacji i chęć korzystania z nich pełną parą. Częściej jednak wygrywa lenistwo, rządzące całym tym wolnym czasem. Sprawia, że dni się rozpływają, że latam w krainie wyobraźni i nie myślę o jutrze. Ciężko będzie wrócić na ziemię i zrobić coś więcej niż kluski na obiad czy jogging po kolacji...

Knedle, coś na obiad w upalne dni. Z dowolnymi owocami, małym nakładem pracy i nutą słońca. Użyłam malin, bo co drugi dzień zbieram w ogrodzie michę i już nie wiem co z nimi robić. Smacznego.


KNEDLE SEROWE /ok. 15 sztuk/
250g twarogu (w oryginale chudy, ale ja zawsze kupuję półtłusty)
2 łyżki mleka
1 białko
1 szklanka mąki pełnoziarnistej (pszenna lub orkiszowa)
1 płaska łyżeczka soli

nadzienie: 
truskawki, jagody, maliny, jeżyny, śliwki...
fruktoza lub cukier

sos jogurtowo-cynamonowy: 
jogurt naturalny
syrop z agawy lub miód
cynamon

Wszystkie składniki sosu wymieszać i schłodzić.
Ser rozetrzeć, dodać białko, mleko, sól i mąkę. Zagnieść zwarte ciasto (ewentualnie dolać mleka lub podsypać mąką). Z ciasta uformować wałek i podzielić na ok. 15 części. Każdą część rozwałkować na okrągły placuszek, na środku każdego ułożyć posłodzone owoce i skleić.
Wrzucać na osolony wrzątek i gotować ok.5-8 minut od wypłynięcia knedli na powierzchnię. Podać z sosem jogurtowo-cynamonowym, dodatkowymi owocami, masłem, syropem lub innymi dodatkami.

źródło przepisu: reve82

23.08.2011

Granola. Cheerios, migdały i miód.


Otwieram mój duży piknikowy kosz i wyciągam znajdujące się w nim smakołyki. Mieszam, po kolei dodając te ulubione. Lubię robić musli i piec granole i chociaż momentami jem ich bardzo mało, to zawsze mam pod ręką kilka rodzai tego smakołyku. Wystarczy dolać mleka lub jogurtu, dodać świeżych owoców i szybkie, chrupiące śniadanie lub podwieczorek gotowe.
Dzisiaj wersja dla granolowych łasuchów. Słodkie płatki cheerios w lekko słonej kombinacji dodatków dają niesamowity efekt smakowy. Idealne np. z jogurtem i dynią, tak jak to prezentowałam niedawno na porannych. Gorąco polecam.

GRANOLA Z CHEERIOSAMI
2/3 szklanki płatków owsianych
1/3 szklanki otrębów owsianych (lub tylko płatki)
1 szklanka płatków Cheerios
1/2 szklanki migdałów
3 łyżki miodu
2 łyżki wody
2 łyżki oleju słonecznikowego
3/4 łyżeczki soli
1/4 szklanki rodzynek
1/4 szklanki suszonej żurawiny

Piekarnik rozgrzać do 150°C. Płatki, sól i migdały połączyć. Dodać olej, wodę i miód, dokładnie wymieszać. Ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i piec 15 minut (w połowie wymieszać) aż całość zbrązowieje i będzie pachnieć. Dodać suszone owoce, wymieszać i zostawić do ostygnięcia.
Przechowywać w zamkniętym pojemniku.

źródło przepisu: keepitsimplefoods

22.08.2011

Cisza, makaron i kurki.

Spróbowałam biec bez muzyki, po cichu, w niedzielny wieczór. Tylko kilka przejeżdżających samochodów, polna droga, niedalekie odgłosy lasu i cisza. Czasami jestem samotnikiem, lubię spokój, potrzebuję ciszy. Czasami jestem egoistką, słucham tylko siebie.
Znowu gotuję makaron, wczoraj dla wszystkich, dziś dla siebie, z kurkami.

Kurek w tym roku spróbowałam po raz pierwszy, a że grzyby uwielbiam i są idealne do makaronu, to zakochałam się w nich od razu. Pyszne kurki, nuta śmietanki, parmezanu i pietruszka. Coś szybkiego i idealnego na każdą pogodę.


MAKARON Z KURKAMI /4 porcje/
300g makaronu pappardelle lub innego
500g kurek
1 cebula
3 łyżki oliwy z oliwek
3 łyżki masła
100ml śmietanki (użyłam 12%)
4 łyżki świeżo startego parmezanu
sól, świeżo zmielony czarny pieprz
opcjonalnie: natka pietruszki

Makaron ugotować w osolonej wodzie.
Grzyby oczyścić i umyć, większe kurki pokroić. Cebulę obrać i drobno posiekać. Na patelni rozgrzać oliwę, zeszklić na niej cebulę i dodać kurki. Smażyć 7-8 minut, mieszając, aż cała woda z kurek odparuje. Dodać masło i smażyć kurki jeszcze przez minutę. Dodać śmietankę, doprawić solą i pieprzem. Wymieszać z makaronem. Po przełożeniu na talerze posypać startym parmezanem i (opcjonalnie) pietruszką.

źródło przepisu: thefoodhaven

21.08.2011

Śliwki. Szybkie ciasto.

Śliwki lubię jeść od razu, podczas zbierania. Jak dawniej, w babcinym ogrodzie, stając na palcach lub wspinając się na drzewo by dosięgnąć tych najsłodszych. W tym roku z powodu śniegu w maju (!) śliwek wyrosło niewiele, więc delektuję się tymi z targu. Jem same, podbieram po jednej, dlatego tak rzadko pojawiają się u mnie w postaci przetworzonej. Jednak jeśli już mają się znaleźć w cieście, to w takim, podkreślającym lekką kwaśność śliwki i jej nie zagłuszającym. Może być drożdżowe z lekką kruszonką lub takie, ekspresowe i doskonałe w swojej prostocie :)


SZYBKIE CIASTO ZE ŚLIWKAMI
1/2 kostki miękkiego masła (125g)
10 łyżek cukru
3 jajka
szczypta soli
10 łyżek mąki pszennej
1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
ok. 40dkg śliwek (można użyć dowolnych owoców)
cukier puder do posypania

Wszystkie składniki dokładnie zmiksować. Przelać ciasto do foremki o śr. 20-22cm, wyłożonej papierem do pieczenia. Na wierzch ułożyć owoce (owoce typu nektarynki czy śliwki układać skórką do dołu).
Piec w temperaturze 180°C przez ok. 40 minut (do tzw. suchego patyczka).
Smacznego !

źródło przepisu: mojewypieki

20.08.2011

Dynia. Puree i placuszki.


Trochę nudy, popstrykanych zdjęć, poczytanych książek i kupionych ubrań. Trochę ćwiczeń, rowerowych wycieczek, biegania i hamujących ruchy zakwasów.
Za oknem nieustannie walczą słońce i deszcz, przy okazji odbierając ochotę na robienie czegokolwiek. Kropla, wiatr, promyk, spacer na targ i dynia. Słodka, pyszna, uniwersalna, długo oczekiwana i już tradycyjnie najpierw lądująca w plackach. Kolejne przemycone od strony słodyczy warzywo i kolejny raz ze świetnym efektem smakowym. Placki na prawdę warte wypróbowania i chyba na drugim miejscu z moich ulubionych, zaraz po tych z jagodami :).


PLACUSZKI DYNIOWE /ok. 16 sztuk/
szklanka ma 220ml
2 jajka
1 i 1/2 szklanki maślanki
2 szklanki puree z dyni*
1 i 3/4 szklanki mąki (dowolnej, użyłam orkiszowej jasnej i zarodków pszennych)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3 łyżki cukru (pominęłam)
1/2 łyżeczki sody
1/4 łyżeczki soli
1 łyżeczka oleju
dodatkowo: syrop klonowy i orzechy pekan/włoskie lub migdały

Jajka wymieszać trzepaczką z maślanką aż do spienienia masy. Dodać dynię, roztrzepać. Dodać mąkę, cukier, proszek do pieczenia, sodę i sól. Mieszać do powstania gładkiego ciasta. Na patelni rozsmarować odrobinę oleju. Ciasto nakładać łyżką tworząc placuszki o średnicy 10 cm. Smażyć na złoto z obu stron. Podawać ciepłe, polane syropem klonowym i posypane orzechami.

źródło przepisu: Nigella, todayfood


*PUREE Z DYNI
Dynię przekroić, usunąć miękki miąższ, obrać i pokroić w dość duże kawałki. Piekarnik rozgrzać do 180°C. Dynię ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i piec ok. 40 minut. Po ostygnięciu zmiksować.
Tak przygotowane możemy przełożyć do słoiczków i spasteryzować lub zamrozić. Inne pomysły na wykorzystanie dyniowego puree już niedługo, tu lub na porannych :)

18.08.2011

Leczo.


Mogłabym napisać "babcine" czy też "mamine" leczo jak to robię przy okazji pokazywania znanych mi od dawna przepisów. Jednak tu to nie wystarczy, ponieważ jest to leczo rodzinne, po prostu nasze wspólne, robione od bardzo dawna, zwyczajne i uwielbiane. Razem ważymy i kroimy warzywa i razem płaczemy od unoszącego się w całym domu zapachu młodej cebuli. Razem jemy. Takie zwykłe, bez dodatków mogę jeść choćby i samo lub z dodatkiem kurczaka, świeżego chleba z chrupiącą skórką, ryżem, makaronem...
Wspomnienie? Hmm... Obraz kuchni mojej babci i zapach świeżo wyciągniętej z piekarnika pizzy, z leczo oczywiście.

LECZO
5kg kolorowych papryk
5kg pomidorów
4kg cebuli

Wszystkie warzywa pokroić w kostkę. Dusić do miękkości.

Zawekować.

LECZO Z KIEŁBASĄ
dowolna ilość leczo z powyższego przepisu
olej roślinny
kiełbasa (u mnie śląska)
ketchup

Kiełbasę pokroić w drobną kostkę i obsmażyć na oleju. Dodać do lecza i całość podgrzać razem. Podawać z chlebem.

Przepis bierze udział w akcji Warzywa psiankowate.

17.08.2011

Lato. Muffiny. Jagody!


Ciepłe muffiny, jagodowy uśmiech, ciepłe promienie słońca, kawa z mlekiem i trzymanie wakacji w miejscu, z całych sił.

Zasłodziłam ostatnio na blogu. Był mój debiut szarlotkowy, a dzisiaj z samego rana moje pierwsze w życiu muffiny. Jagodowe, bo przecież mimo jabłek, śliwek i dyń mamy jeszcze na straganach prawdziwe owoce lasu, z których żal nie korzystać, aż do wyczerpania zapasów. Muffiny wyszły pyszne i mimo zmniejszenia ilości cukru, idealnie słodkie. Mojego brata też nie trzeba było długo do nich przekonywać i jako wielki wielbiciel muffinów szybko porwał dwa.


MUFFINY Z JAGODAMI /8-10 sztuk/
szklanka ma 220ml
1 i 1/2 szklanki mąki (dowolna, użyłam pszennej pełnoziarnistej)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 szklanki cukru, syropu z agawy, lub miodu (dałam mniej)
1/2 łyżeczki soli
1 jajko
1/2 szklanki mleka (użyłam sojowego)
1/4 szklanki oleju
1 szklanka jagód lub borówek

Piekarnik rozgrzać do 200°C. Wymieszać mąkę, proszek, sól i cukier (jeśli używamy syropu, dodajemy go razem z mokrymi składnikami). Dodać roztrzepane jajko, mleko i olej. Wymieszać z jagodami, nakładać do foremek i piec 20 minut.

źródło przepisu: cooks, cooks

15.08.2011

Dużo jabłek. Szarlotka tatrzańska.


Czuję smaki lata, ciepły wiatr, mruczenie siedzącego mi na brzuchu kota. Rozkoszuję się wewnętrznym spokojem, nawet jeśli oznacza on tylko chwilowe oderwanie się od rzeczywistości. Piekę swoją pierwszą szarlotkę. Z dokładnością matematyka równo rozkładam ciasto na blasze i obieram kwaśne jabłka. Znowu ręce pachną mi cynamonem, mogę tylko siedzieć i wąchać cynamon. Czuję smaki jesieni, chłodny powiew wiatru, rozpływające się w ustach jabłka, mruczenie kota...

Szarlotka wyszła wysoka, krucha, z wyraźnymi warstwami jabłek, nie za ciężka i nie za słodka. Pyszna w swojej prostocie.

 
SZARLOTKA TATRZAŃSKA /forma ok. 24x28/
500g mąki pszennej krupczatki
250g margaryny
90g cukru pudru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 żółtka
2 łyżki śmietany

2kg jabłek (szarej renety)
3 łyżki cukru pudru
2 łyżeczki cynamonu

Zimną margarynę szybko posiekać z mąką, cukrem i proszkiem do pieczenia. Dodać zimne żółtka, śmietanę i szybko zagnieść spójne ciasto. Formę wyłożyć papierem do pieczenia, dno wylepić 2/3 ciasta i wstawić z formą do lodówki na ok. godzinę. Resztę ciasta schować do zamrażarki.
Jabłka obrać i pozbawić gniazd nasiennych. Ręcznie lub za pomocą miksera pokroić je na cieniutkie plasterki. W misce delikatnie wymieszać jabłka, cukier puder i cynamon.
Na wychłodzone w blasze ciasto dość równo wyłożyć jabłka. Na wierzch zetrzeć ciasto z zamrażalnika. Piec w 160°C przez 60-80 minut, do zezłocenia się wierzchu. Po wystudzeniu posypać cukrem pudrem.
Smacznego!

źródło przepisu: chillibite, kraina-smakow

14.08.2011

Razowe ciasto podwójnie czekoladowe i maliny.

Wstałam wcześnie, wraz z usłyszanym przez uchylone okno pianiem koguta i pierwszymi promieniami słońca, które chociaż na chwilę zaszczyciło nas swoją obecnością. Od razu przygotowałam czekoladową polewę na gotowe już, cudem nietknięte, ciasto. Potem jeszcze spacer po świeże maliny, wprost proszące się o zerwanie, bo specjalnie nie zbierane przez kilka dni. Uwieńczenie dzieła, uśmiech na twarzy i wyjadana palcami czekolada prosto z garnuszka. Tak mogę zaczynać każdy dzień.

W ciągu ostatnich dni wpadłam w wir gotowania i pieczenia. Razem z mamą przygotowujemy przesunięte trochę w czasie przyjęcie urodzinowe mojego taty. Jedzenia jest już tyle, że nie wiem kto to wszystko zje. Kilka potraw zamierzam wam jeszcze pokazać na blogu, ale dzisiaj mój słodki wypiek.
Ciasto wychodzi mocno czekoladowe, czyli takie jak lubi tata, no i oczywiście ja. Mimo dużej ilości czekolady i mąki razowej fajnie wyrasta i nie jest ciężkie, nikt więc nawet nie zauważył, że użyłam innego rodzaju mąki. Efekt jak najbardziej pożądany, a ciasto godne wielkiego polecenia :)


RAZOWE CIASTO CZEKOLADOWE /forma 23x23/
80g gorzkiej czekolady
1 i 1/2 szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej
2 łyżki kakao
1 łyżeczka sody
1/4 łyżeczki soli
60g masła, o temp. pokojowej
1 i 1/4 szklanki brązowego cukru
2 jajka
1 i 1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
1/2 szklanki kwaśnej śmietany 18%
1/2 szklanki wrzącej wody

Do naczynia przesiać mąkę (pozostałe na sicie otręby też dodać do ciasta), kakao, sodę, sól, wymieszać. Odłożyć.
Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej lub mikrofali, lekko przestudzić (nie powinna stwardnieć).
W misie miksera utrzeć masło na puszystą masę. Pod koniec ucierania dodawać partiami cukier. Wbijać kolejno jajka, nadal ucierając. Dodać ekstrakt, wlać roztopioną czekoladę i zmiksować do połączenia. Do masy dodawać przygotowaną wcześniej mąkę na przemian ze śmietaną i miksować (tylko do połączenia składników, nie dłużej). Na sam koniec wlać wrzącą wodę i wymieszać.
Ciasto przelać do wyłożonej papierem formy i piec w 190°C przez 30-40 minut, sprawdzając patyczkiem. Patyczek może być lekko oblepiony i mokry, ale nie może być śladów surowego, lejącego ciasta.


POLEWA CZEKOLADOWA
40g masła
100g czekolady gorzkiej

Masło roztopić w małym garnuszku. Dodać połamaną czekoladę, lekko podgrzewać, mieszając od czasu do czasu, aż czekolada się rozpuści, a składniki połączą.
Udekorować ciasto.



źródło przepisu: wholegraingourmet, mojewypieki

12.08.2011

Po powrocie z targu. Jajecznica i kurki.


Siedzę, myślę o przerażającej wizji przeciekających przez palce wakacji i lata. Trochę wspomnień z znajomą od dawna osobą, trochę planów na przyszłość i marzeń przy wspólnie przygotowanych gofrach. Kilka ciepłych promieni słońca, spacer przez duże targowisko i powrót, z całym samochodem warzyw i owoców. Jabłka czekają aż trafią do szarlotki, borówki już zamrożone, na stole leży 4kg pokrojonej cebuli, worek kolorowych papryk i pomidory na leczo, kurki już wrzucone do jajecznicy... Chcę zdążyć, zrobić jak najwięcej, tak jakby wraz z rozpoczęciem roku szkolnego miała nie zdążyć już niczego.

Jajecznicę tą z czystym sumieniem mogę nazwać moją ulubioną. W przeciwieństwie do pieczarek czy maślaków, kurki nie zagłuszają smaku jajek i nie farbują jajecznicy na brązowo, ale wydobywają smak i nadają świetnego aromatu. Doskonałe śniadanie lub kolacja.


JAJECZNICA Z KURKAMI /2 porcje/
150g kurek
1 mała cebulka lub pół dużej
1 łyżka oliwy z oliwek
1 łyżka masła
4 jajka
sól i pieprz
szczypiorek do posypania (opcjonalnie)

Kurki dokładnie umyć, osuszyć i pokroić. Cebulę obrać i drobno posiekać.
Na patelni rozgrzać oliwę, zeszklić cebulę i dodać kurki. Smażyć na średnim ogniu aż cała woda z kurek wyparuje. Dodać łyżkę masła. Zalać roztrzepanymi i posolonymi jajkami, na małym ogniu usmażyć jajecznicę.
Podawać posypane odrobiną świeżo zmielonego pieprzu i szczypiorku.
Smacznego!

źródło przepisu: thefoodhaven

 

10.08.2011

Moja ulubiona zapiekanka makaronowa.


Zrobiło się ponuro, ciemno, szaro. Drzewa sennie kołyszą się na wietrze, a w powietrzu pojawił się inny, zimny zapach. Tak, to już chyba jesień i mało kto liczy na powrót lata. Czas na comfort food: chlebki bananowe, szarlotkę, ciasto czekoladowe, domowe bułeczki, faszerowane ziemniaki i zapiekankę z makaronu.

Zrobiłam sobie listę potraw na które muszę wziąć przepisy od mamy i babć. Nie sądziłam, że jest ich aż tak dużo, pora więc zabrać się do pracy (i "męczyć" innych potrawami od zawsze przygotowanymi w mojej rodzinie). O tą zapiekankę nie pytałam mamy, bo sama robię ją już od dawna i była to jedna z pierwszych potraw, które przygotowałam sama. Dziwny jest, więc fakt, że jeszcze się tu nie pojawiła. Dzisiaj to ja przypomniałam o niej mojej mamie, która zastała gotowy obiad po powrocie z pracy. Ta prosta zapiekanka posmakuje każdemu, warto więc zrobić komuś taką niespodziankę. Bardzo miłą i smaczną niespodziankę na chłodny dzień.


ZAPIEKANKA MAKARONOWA Z SZYNKĄ, GROSZKIEM I PIECZARKAMI
250-300 g makaronu (u mnie casarecce z durum)
oliwa z oliwek
1/3 cebuli
4-5 plastrów wędzonej szynki
6-8 małych pieczarek
200 g mrożonego groszku
1 duży pomidor
sól (u mnie prowansalska)
zioła prowansalskie
słodka papryka w proszku
ok. 150g startego sera żółtego

Makaron ugotować al dente w osolonej wodzie.
Na niewielkiej ilości oliwy podsmażyć drobno posiekaną cebulę, dorzucić pokrojoną w kosteczkę szynkę. Smażyć do zrumienienia.
Szynkę zdjąć z patelni, a włożyć pokrojone w plasterki pieczarki. Smażyć od czasu do czasu mieszając, dodać groszek, posolić i obficie posypać ziołami prowansalskimi oraz papryką. Gdy groszek będzie miękki dodać pomidora i jeszcze chwilę trzymać na średnim ogniu.
Piekarnik rozgrzać do 190°C. Makaron, szynkę i warzywa włożyć do naczynia żaroodpornego i dokładnie wymieszać. Posypać serem i ziołami prowansalskimi. Zapiekać 25 minut (piekę 15 minut pod przykryciem, a potem zdejmuję pokrywę naczynia i piekę jeszcze 10 minut).
Jak każda zapiekanka, najlepsza jest po chwilowym ostygnięciu. Warto wytrzymać te 5 - 10 minut, choć jest to trudne, by potem rozkoszować się lekko zastygniętym, ciągnącym serem i pysznym daniem.
Smacznego!

9.08.2011

Chlebek bananowy. Tak po prostu.

Zwykły, korzenny, z kokosem, orzechami, czekoladą lub jeszcze inny...
Robiliście kiedyś chlebek bananowy? Jeśli tak to już wiecie jak cudowna jest woń wydobywająca się podczas pieczenia. W całym domu czuć tę słodycz pieczonych bananów, a po wyjęciu z piekarnika trudno wytrzymać do jego ostygnięcia i nie pożreć go od razu. Jednak jeśli nigdy nie próbowaliście go piec, to musicie to zrobić jak najszybciej. Każdy lubi to ciasto, czy to z masłem, czy to z dżemem, serkiem czy solo, świeże lub opieczone w tosterze (tym razem dla tostera już nic nie zostało ;). Pyszne, przy tak małym nakładzie pracy. Tak po prostu.


CHLEBEK BANANOWY
4 dojrzałe banany
150 g brązowego cukru lub 80-90 g płynnego miodu
1 jajko, rozbełtane
75 g miękkiego masła
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
1,5 szkl. mąki pszennej lub orkiszowej (u mnie pszenna pełnoziarnista)
szczypta soli
1 łyżeczka sody

Piekarnik nagrzać do 180 st C.
Podłużną formę o długości 23 cm posmarować masłem i posypać tartą bułką lub otrębami.
Banany rozgnieść widelcem, połączyć z cukrem, jajkiem, masłem i wanilią.
Mąkę wymieszać z solą i sodą i dodać do bananów. Dokładnie wymieszać.
Masę przelać do blaszki lekko nasmarowanej masłem i wyłożonej pergaminem, piec 50-60 minut.
Ciasto początkowo rośnie bardzo opornie, nie należy się tym przejmować. Później powinno wypełnić całą blachę.
Po upieczeniu ostudzić w formie.
Smacznego!

źródło przepisu: whiteplate, truffle-in-a-rum-chocolate


Chlebek ten idealnie nadaje się na śniadanie np. w towarzystwie herbaty z kawałkami owoców, naturalnego serka i/lub dżemu.

7.08.2011

Pomidorowo, z mięsem i makaronem. Pieczona brukselka.

Podczas pobytu w Chorwacji jednego dnia zwiedzaliśmy pewną dużą twierdzę, nie tylko długo chodziliśmy po starych murach, ale też znajdowała się ona daleko od naszego domu. W okolicy nie było restauracji, więc gdy tylko wróciliśmy, rzuciłam się prosto do lodówki. Tak powstał ten makaron, który zachwycił mnie pysznym smakiem. Mimo, że wtedy użyłam chorwackiego, twardego sera ziołowego, specjalnego do sosów, mimo, że wtedy dałam jednego świeżego pomidora + koncentrat i mimo, że mięso wtedy było wieprzowe, a teraz, z jego braku zmieliłam pierś z kurczaka, smak był równie doskonały. Taki już zostanie, bo kojarzy mi się ze słoneczną Chorwacją, uderzającymi o kamienisty brzeg falami, widokiem wpływających do zatoki delfinów, wieczornym przesiadywaniem na tarasie i przysłuchiwaniem się odgłosom cykad. Oto ile może wiązać się z talerzem makaronu, czy ktoś jeszcze sądzi, że makaron to nudny posiłek?


MAKARON Z MIĘSEM MIELONYM, SOSEM POMIDOROWYM I DODATKAMI /2 porcje/
ok. 150g makaronu farfalle (u mnie pełnoziarnisty) lub innego
100-200g mielonego mięsa (wołowina, wieprzowina lub drób)
1/3 cebuli
2 małe marchewki
kilka pieczarek
10 łyżek sosu pomidorowego
1 spora łyżka topionego ziołowego serka
oliwa z oliwek
sól morska
zioła prowansalskie
ostra papryka w proszku

Na oliwie przysmażyć posiekaną cebulę i mięso (w przypadku drobiu do smażenia należy użyć więcej tłuszczu niż przy np. wieprzowinie). Całość lekko zrumienić po czym dodać pokrojoną w cienkie plasterki marchewkę, pieczarki oraz przyprawy. Gdy marchewka lekko zmięknie dodać sos pomidorowy i trzymać na małym ogniu do zagotowania. Wymieszać z serem, aż do rozpuszczenia. Podać z makaronem.


Nie lubisz brukselki? Spróbuj pieczonej. Pięć minut przed wyjęciem z piekarnika do brukselki można dodać posiekany czosnek lub przyprawy. Ja gdy pieczę lub gotuję na parze warzywa niczego do nich nie dodaję. Może to dziwne, ale lubię ten smak sam w sobie, a najlepiej gdy po obiedzie zostanie ich trochę, wtedy podjadam na zimno, pycha :)

PIECZONA BRUKSELKA /3-4 porcje/
450 g brukselki
1 łyżka oliwy z oliwek

Piekarnik rozgrzać do 200°C. Na blasze umieścić brukselkę i skropić oliwą. Piec przez ok.15 minut