30.07.2011

Jagodowe. Moje ulubione pancakes.

Jagody i borówki jak już z resztą wiecie kocham i wielbię. Moje ulubione placki nie mogły, więc być z niczym innym tylko właśnie z nimi... Najlepsze placki to te na maślance. Tak też twierdzi moja babcia, więc chyba mam rację i naprawdę warto spróbować właśnie takich. Chociaż w moim domu nigdy nie robiło się placków z niczym innym oprócz jabłek (no i ziemniaków ;)) to właśnie te z jagodami smakują mi najbardziej. Lubię przygotowywać to ciasto, smażyć te placki, podawać je bliskim mi osobom, a później rozkoszować się ich smakiem. Najlepszy jak dla mnie jest moment natrafienia widelcem na ukryty w środku owoc i gdy z jagody wypłynie słodko-kwaśny sok. Niebiański smak, rozpływające się w ustach kolejne kęsy... Warto czekać, warto zrobić, w jagodowej i mojej, naleśnikowej akcji nie mogło ich zabraknąć.



JAGODOWE PANCAKES /10 placków/
2 jajka, odzielone
1 i 1/2 szklanki mąki (użyłam mieszanki mielonych migdałów, zarodków i mąki pszennej pełnoziarnistej)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżki brązowego cukru
1 szczypta soli
2 łyżeczki dobrego oleju roślinnego + do smażenia
1 szklanka mleka sojowego lub 1 i 1/3 szklanki maślanki
250 g jagód
miód lub ulubiony syrop do podania

W małej misce ubić białka jaj na sztywną pianę. W osobnej misce umieścić żółtka, mąkę, proszek do pieczenia, cukier, sól, olej i mleko/maślankę (z maślanką wychodzą lepsze), wymieszać trzepaczką ciasto będzie gładkie. Dodać jagody i
stopniowo, delikatnie wmieszać w białka.
Rozgrzać patelnię i rozsmarować na niej trochę oleju (opcjonalnie, w razie potrzeby). Wlewać ciasto, 4-5 łyżek na jeden naleśnik. Piec z obu stron.
Gdy wszystkie placki są gotowe, ułożyć stos i skropić je syropem.


źródło przepisu: ourkitchen

29.07.2011

Najprostrze jagodzianki i ślimaczki z serem.

Kolejny już raz przygotowuję ciasto drożdżowe z tego przepisu. Jest najszybsze i najprostsze z tych, które robiłam, a także, mimo zawartości mąki pełnoziarnistej, bardzo puszyste i pyszne. Smakują równie doskonale co pieczone niedawno zwykłe jagodzianki, tylko są bardziej sycące i odrobinę mniej słodkie. Gorąco polecam, warto zrobić z niestety powoli kończących się już jagód. Posmakują każdemu :)


PEŁNOZIARNISTE JAGODZIANKI /12 sztuk/
1/2 ciasta drożdżowego z tego przepisu
250 g jagód lub borówek
cukier puder

białko do posmarowania

Ciasto rozwałkować w duży prostokąt i podzielić na 12 części. Nakładać jagody, posypać lekko cukrem pudrem i składać jak kopertę.
Gotowe bułeczki ułożyć na papierze do pieczenia, zostawić na 10-15 minut po czym posmarować białkiem.
Piec w 220°C przez około 15 minut.


Z drugiej połowy ciasta przygotowałam takie same jak wcześniej drożdżówki z serem.

28.07.2011

Spaghetti z odrobiną słońca. Po śródziemnomorsku.

Z za chmur wyszło słońce i mimo późniejszego deszczu, chociaż przez chwilę znów poczułam lato. Szkoda, że tak szybko uciekające, mykające między palcami jak te przygotowywane do zamrożenia porzeczki, jak jagody na straganach, jak już coraz krótszy dzień.
Wprowadźmy trochę ciepła chociaż do kuchni... Przez moje ulubione obiady, te z krajów pełnych słońca, w stylu śródziemnomorskim, proste, aromatyczne i pyszne. Takie jak np. to, z świetniej, niedawno zakupionej książki. Spaghetti w lekkim sosie z pomidorów i szpinaku/rukoli oraz stopioną, ciągnącą się mozzarellą i aromatem bazylii. Teraz tylko nie mogę się doczekać aż wypróbuję i rozpłynę się nad resztą :)


SPAGHETTI ŚRÓDZIEMNOMORSKIE /2 porcje/
140 g przełamanego na pół spaghetti (u mnie pełnoziarniste)
2 łyżeczki oliwy z oliwek
250 g pokrojonych na pół pomidorków koktajlowych
1 drobno posiekany ząbek czosnku
50 g posiekanych liści rukoli lub młodego szpinaku
świeże liście bazylii
125 g pół tłustego sera mozzarella

Spaghetti gotować w dużym garnku z wrzącą osoloną wodą zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Odcedzić, a garnek osuszyć.
Pomidory, czosnek, rukolę lub szpinak oraz bazylię wrzucić na rozgrzaną w rondlu oliwę. Przyprawić, zamieszać, trzymać na średnim ogniu aż liście zaczną wiotczeć, a pomidory mięknąć.
Spaghetti przełożyć z powrotem do garnka, dodać odcedzoną i drobno pokrojoną mozzarellę, podgrzać na wolnym ogniu. Gdy makaron będzie gorący, a mozzarella zacznie topnieć, przyprawić i podawać natychmiast. Nie zwlekać z podaniem, gdyż ser zrobi się gumowaty.

źródło przepisu: GoodFood "Makarony i kluski"

27.07.2011

Budyń w owsiance. Spróbuj!

Korzystając z chwili lepszej pogody (dosłownie "chwili, bo później znowu padało...) wybrałam się wczoraj na rowerową wycieczkę do miasta (9km w jedną stronę), gdzie kupiłam trzy książki: GoodFood "Makarony i kluski", Mireille Guiliano "Francuzki nie tyją" oraz Michelle May "Jedz to, co kochasz - kochaj to co jesz". Wszystkie świetnie wykonane i z przyjemnością się je czyta. Gorąco polecam, jeśli lubicie tego typu literaturę.

Po zwykłej, kakaowej oraz, ostatnio mojej ulubionej, wieloziarnistej pora na dawno nie robioną wersję owsianki. Niesamowicie kremowa, w ulubionym smaku i ulubionymi dodatkami. Budyniowa. I jak tu nie lubić owsianki? Jeśli kiedyś zraziliście się do owsianki i teraz nie chcecie jej nawet spróbować, polecam koniecznie spróbować tej, bo ona posmakuje każdemu.
Możecie do niej użyć dowolnego mleka (ja używam sojowego, ponieważ po połączeniu mleka krowiego z surowymi owocami mam rewolucje żołądkowe). Pasują tu też różne owoce, na dole posta prezentuję kilka odsłon tego dania, które wcześniej pojawiły się u mnie na porannych inspiracjach. Eksperymentujcie! O to właśnie chodzi w owsiankach - nie mogą być nudne.


OWSIANKA BUDYNIOWA /1 porcja/
1/2 szklanki owsiankowego miksu lub 4 łyżki płatków owsianych + 2 łyżki otrąb
20g niesłodzonego budyniu waniliowego (lub innego)
1 szklanka mleka sojowego + woda do odpowiedniej konsystencji
miód/syrop do smaku
porzeczka

Płatki ugotować w połowie mleka (można dodać wody lub mleka jeśli wyjdzie zbyt gęsta). W reszcie mleka rozpuścić budyń, dokładnie mieszając żeby nie było grudek. Powoli dolewać budyń do gotujących się płatków, cały czas mieszając, dosłodzić (opcjonalnie). Chwilę trzymać na małym ogniu, do zgęstnienia. Podać owocami i innymi dodatkami.
Ja zwykle wykładam do miski warstwę owoców, potem owsiankę i resztę owoców.
Smacznego :)

Wcześniej na porannych inspiracjach:

  

24.07.2011

Po włosku. Viva la pasta po raz kolejny.

To ma być lato? A gdzie te ciepłe promienie słońca i zapach rozgrzanej ziemi? Chyba zostawiłam to w Chorwacji i zaczynam tęsknić za tamtym klimatem. Szeroko pojętym klimatem, także za tamtymi pełnymi sympatii i ciepła osobami. Mogłabym tam zamieszkać. Gdybym tylko zabrała tam was ze sobą, czyli wystarczyłby mi laptop z internetem i lustrzanka by wszystko móc na bieżąco pokazywać. Mógł by to też być inny śródziemnomorski kraj, np. takie Włochy...
Rekompensując sobie chmury nad moją głową oraz ogólny brak humoru i chęci do czegokolwiek: kuchnia włoska. A ponieważ moi rodzice wyjechali na weekend, jadł ze mną mój młodszy brat. Wziął sobie nawet sałatę i wszystko zniknęło z talerzy, więc jestem prze szczęśliwa. Zapraszam na spaghetti z moim ulubionym sosem pomidorowym, chrupkie, a jednak delikatne i miękkie w środku paluszki z kurczaka i sałatę z doskonałym winegretem.


SPAGHETTI MARINARA /2 porcje/
makaron spaghetti (u mnie pełnoziarnisty)
1 puszka pomidorów
1 łyżka oliwy z oliwek
1 ząbek czosnku
1 łyżeczka cukru
1/6 łyżeczki soli
kilka porwanych liści świeżej bazylii

dodatkowo: świeża bazylia i starty parmezan

Makaron ugotować w osolonej wodzie.
Rozgrzać oliwę i wrzucić na nią przeciśnięty przez praskę ząbek czosnku. Kiedy czosnek się zezłoci, dodać pomidory, cukier, sól i porwaną bazylię. Doprowadzić do wrzenia po czym zmniejszyć ogień i gotować 20-30 minut, mieszając o czasu do czasu, aż sos zgęstnieje. Zdjąć z ognia, wymieszać z makaronem, przybrać dodatkową bazylią i posypać startym parmezanem.


PIECZONE PALUSZKI Z KURCZAKA /4 porcje/
2 piersi z kurczaka, bez kości i skóry
1 łyżka oliwy lub oleju roślinnego
1/2 szklanki bułki tartej
1 łyżka startego parmezanu
1/2 łyżeczki suszonego oregano
1/2 łyżeczki ostrej papryki w proszku (opcjonalnie)
1/4 łyżeczki soli
1/8 łyżeczki czarnego pieprzu

Piekarnik rozgrzać do 200°C, jeśli nie posiadacie nieprzywierającej blachy do pieczenia to trzeba ją  lekko wysmarować oliwą.
Piersi pokroić na paski i wymieszać w misce z oliwą.W osobnej misce wymieszać bułkę tartą, parmezan, oregano, sól i pieprz. Dodać do niej kurczaka i dokładnie wymieszać. Nie bój się używać rąk, jednak jeśli nie chcesz ich zbrudzić włóż kurczaka i panierkę do foliowego opakowania i wstrząśnij żeby dokładnie się połączyło. Ułóż na blasze.
Piec 10 minut, przewrócić i piec kolejne 5 do 10 minut. Piersi muszą być ugotowane i ładnie zrumienione.


SAŁATA Z WŁOSKIM WINEGRET
2 ząbki czosnku, wyciśniętego
1 łyżeczka cukru
1 łyżeczka suszonej gorczycy (można zastąpić musztardą)
1 łyżeczka suszonego oregano
1 łyżeczka suszonej bazylii
3 łyżki czerwonego octu winnego
sól i świeżo zmielony czarny pieprz
1 / 2 szklanki oliwy z oliwek
1 / 2 szklanki oleju roślinnego
1 duża miska mieszanki sałat
1 / 4 szklanki startego parmezanu


W dużej misce, połączyć czosnek, cukier, gorczycę, oregano i bazylię. Ubić z octem winnym i olejami. Doprawić do smaku solą i pieprzem. Można wlać do słoika lub pojemnika i przechowywać w lodówce do momentu użycia. Wystarczy pamiętać, aby przed użyciem wstrząsnąć lub roztrzepać ponownie by połączyć wszystkie składniki.
Sałatę umieścić w dużej misce. Skropić sosem i lekko przemieszać. Posypać startym parmezanem i wymieszać ponownie. Podawać natychmiast.

 
źródło przepisu: program "Buddy Valastro gotuje", kohlercreated

23.07.2011

Naleśniki w kolorze.

Na otwarcie mojej "Naleśnikowej soboty" szukałam czegoś wyjątkowego, czegoś takiego jak np. kolorowe naleśniki. Znalazłam te, pyszne, zdrowe, a w dodatku kolejne z serii tych słodkości, które przemycają w sobie warzywa. Doskonałe.


KOLOROWE NALEŚNIKI
2 i 1/2 szkl. mąki (użyłam pszennej pełnoziarnistej, ale może być dowolna)
2 i 1/4 szkl. mleka roślinnego (dałam więcej)
odrobina syropu z agawy (opcjonalnie, jeśli preferujemy słodkie naleśniki)
szczypta soli
łyżka oliwy
2 łyżki soku z buraka
1/2 łyżki kurkumy
1/4 szkl. świeżego lub mrożonego szpinaku

dodatki np. dżem truskawkowy lub borówki, pokrojony w plasterki banan, ricotta (twarożek) wymieszana z syropem/miodem i ziarenkami wanilii

Zmiksować mąkę, mleko, sól i oliwę. Powinniśmy otrzymać ok. 800ml ciasta, które należy podzielić na 3 części. Odlewać najpierw 1 szklankę ciasta do osobnego naczynia i dodać do niego sok z buraka, następnie kolejną szklankę do drugiego naczynia i tu dodać kurkumę, a to co zostanie w blenderze zmiksować ze szpinakiem. Naleśniki smażyć na niewielkiej ilości oleju z obu stron.
Każdy z barwiących składników jest niewyczuwalny, więc można je podawać z każdym, nawet słodkim, nadzieniem (doskonałe z bananem, borówkami i słodką, waniliową ricottą).

Więcej zdjęć nie mam, ponieważ zostały pożarte ;)

źródło przepisu: weganie

21.07.2011

Brownie z cukinią. Biała czekolada i orzechy.

"Chcesz cukinię, żeby Sylwia coś zrobiła?" - to zdanie mojej "cioci" (przyjaciółki mojej mamy) położyło mnie na łopatki. Mama była mniej uszczęśliwiona, bo że niby ona nie gotuje? Cóż, ostatnio to już chyba wszyscy z mojego otoczenia dowiedzieli się o moim zacięciu kulinarnym. Stąd też w moim domu znalazła się wczoraj ogromna, ogródkowa cukinia, idealna do ciasta i jeszcze 3/4 zostało. Tym samym biorę udział w cukiniowej oraz warzywno-słodyczowej akcji.


Na diecie wmówiłam sobie, że nie lubię białej czekolady, ale tak naprawdę to ją uwielbiam, a moim ulubionym batonikiem była zawsze kokosowa princessa oblana nieprzyzwoicie słodką białą czekoladą. Cukiniowe brownie i tak oto dzisiaj jem ją pierwszy raz od 1,5 roku, każdy pretekst jest dobry ;)
Ciasto wyszło pyszne, a zapach roznoszący się po domu podczas pieczenia był tak cudowny, że musiałam się powstrzymywać, żeby od razu go nie wyciągnąć i nie jeść surowego ;). Nad ciastem rozpłynął się nawet zagorzały przeciwnik warzyw, bo cukinii po prostu nie czuć (mój brat powiedział, że mógłby zjeść całą blachę i nic go nie obchodzi, że ona jest w środku). Chyba mam nowe ulubione ciasto, gorąco polecam.


BROWNIE CUKINIOWE Z BIAŁĄ CZEKOLADĄ
1 jajko
2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
1 szklanka cukru
1/4 szklanki oleju roślinnego (szklanka ma 220ml)
1 szklanka mąki pszennej lub owsianej
1/4 szklanki proszku gorzkiego kakao
1 i 1/2 łyżeczki sody
1/4 łyżeczki soli
1/4 łyżeczki cynamonu
2 szklanki startej na drobnych oczkach cukinii (razem ze skórką)
1/2 szklanki orzechów włoskich lub migdałów
1 szklanka posiekanej białej czekolady

Piekarnik rozgrzać do 180°C, kwadratową formę lekko nasmarować olejem.
Połączyć jajko, olej, cukier i wanilię. Dodać suche składniki (mąka, kakao, soda, sól i cynamon) i wymieszać aż do połączenia. Dorzucić cukinię, czekoladę i orzechy.
Wlać ciasto do formy i piec ok. 30-45 minut. Nie będzie ono suche, tylko jak to brownie, wilgotne w środku.
Smacznego :)

źródło przepisu: fullmeasureofhappiness

20.07.2011

Błyskawiczne racuszki i zaproszenie do "Naleśnikowej soboty".

Leniwe śniadania c.d. W ciągu roku szkolnego tylko w weekendy, a w ciągu wakacji każdego dnia. Cieszę się więc każdym tym leniwym porankiem, póki jeszcze nie skończyłam liceum, póki jeszcze mam tak długie wakacje i póki nie muszę chodzić do pracy... Gadanie, a mnie zachciało się placków. W moim przypadku ochota równa się błyskawiczne wykonanie i duma z efektu. Nawet gdy w domu brak odpowiednich składników trzeba sobie radzić, bo coś pysznego wyjść może zawsze. Nie miałam jajek, więc doskonale nadał się przepis na naprawdę błyskawiczne racuszki prosto z bloga Trufli. Mięciutkie, puszyste, o doskonałym zapachu i smaku. Pyszne.


RACUSZKI ŚNIADANIOWE /2 porcje, ok. 22 placuszki/
1 szkl. mąki (pszennej, orkiszowej, wg uznania)
2 łyżki zarodków pszennych (mój dodatek, można pominąć)
1/3 łyżeczki sody
1/3 łyżeczki proszku do pieczenia
1 i 1/2 szkl. maślanki (troszkę mniej lub więcej, w zależności od mąki i gęstości maślanki)
mała szczypta kurkumy
1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
2 łyżeczki dowolnego syropu (klonowego / z agawy)
2 łyżeczki oleju roślinnego
1 mała szczypta imbiru
1 mała szczypta soli

do podania: ulubione dżemy i syropy

Wszystkie składniki wymieszać w podanej kolejności.
Smażyć niewielkie racuszki, 1 łyżka = 1 racuszek, na minimalnej ilości tłuszczu, lub bez tłuszczu.
Podawać od razu*.
Smacznego!

źródło przepisu: truffle-in-a-rum-chocolate

*Podałam je z powidłami śliwkowymi i masłem orzechowym, dziwne, ale pierwszy raz jadłam placuszki tym masłem. To smakuje doskonale! Gorąco polecam i na pewno wrócę do tego połączenia już niedługo :)



Przy okazji placuszków zapraszam wszystkich wielbicieli mącznych wyrobów prosto z patelni do mojej akcji:
Naleśnikowa sobota
W akcji może brać udział każdy blog, nawet nie zarejestrowany na mikserze, wysyłając link do przepisu w komentarzach pod tym postem. W akcji może brać udział każdy przepis na placki, racuchy, pancakesy, naleśniki, mączne omlety itp., obojętnie czy słodkie, czy wytrawne. Jedynym wymogiem jest to, by przepisy te były dodane w sobotę (to jest idea tej akcji). Ważne jest też, by nie był to przepis archiwalny, tylko dodany w czasie trwania "Naleśnikowej soboty", czyli od 23.07 do 27.11. Wszystkie przepisy znajdą się w końcowym podsumowaniu. Zachęcam do uczestniczenia i życzę udanej zabawy :)

19.07.2011

Apfelmus i przytulony chleb mleczny.

Dzisiaj wielonarodowościowy wpis. Są jabłka prosto z polskiego sadu, mus wywodzący się z Niemiec, puszysty chleb prosto z Japonii i to wszystko wykonane w polskiej kuchni. Przeze mnie oczywiście.
Dlaczego tak? Jest kilka prostych powodów: Mus ten robiony jest w mojej rodzinie co roku, odkąd pamiętam, zawsze z papierówek z ogrodu babci. Zawsze nazywany apfelmusem, ponieważ mieszkam na śląsku (i mówię po śląsku), a jak wiadomo w tym języku wiele jest słów pochodzenia niemieckiego (lub czeskiego). Przyczyny? Historyczne. Na japoński chleb trafiłam szukając jakiegoś puszystego pieczywa, wyjątkowo nie pełnoziarnistego, bo zależało mi na dużej jego puszystości. Szukałam więc przepisu doskonałego, w którym jak to ja i tak coś zmieniłam. Zrobiłam ten, bo spodobało mi się zdjęcie (tak wiem, bardzo przyziemny powód) i nie odrzucił mnie nawet długi i skomplikowany opis przygotowania.
Efekt tego polsko-niemiecko-japońskiego porozumienia jest lepszy niż się tego spodziewałam. Z resztą spróbujcie sami.


(JAPOŃSKI) PRZYTULONY CHLEB MLECZNY
tangzhong (1 / 3 szkl. mąki + 1 szkl. mleka)
1 / 2 szklanki ciepłego mleka 
2 łyżeczki suchych drożdży instant lub 25g świeżych
1 duże jajko
2 i 3/4 szklanki mąki
3 łyżki cukru
1 łyżeczka soli
1 łyżka mleka w proszku (zastąpiłam łyżką masła)
2 łyżki miękkiego masła

Sporządzić tangzhong: Wymieszać mąkę i mleko w rondelku i podgrzewać na średnim ogniu, aż masa zgęstnieje, ale nie doprowadzając ją do pełnego wrzenia. Zdjąć z ognia i odstawić do ostygnięcia.

Do 1/2 szklanki
mleka (w tym przepisie szklanka ma 220 ml) wsypać drożdże, wymieszać i odstawić aż drożdże "ruszą" (w przypadku świeżych drożdży należy sporządzić zaczyn: dodać 1 łyżkę cukru i 1 łyżkę mąki).
Gdy tangzhong wystygnie tak, by nie zaszkodzić drożdżom, odmierzyć połowę (120 gram) i wlać do mieszaniny drożdży razem z jajkiem. Wymieszać i wlać do wymieszanych w dużej misce suchych składników (pozostałego cukru, soli i mąki). Ugniatać ciasto aż do połączenia składników , a następnie dodać masło.


Gdy ciasto za bardzo klei się do rąk, dodać trochę mąki (do 1 / 4 szklanki). Ciasto powinno nie przyklejać się do ścianek miski.
Wyrobić ciasto mikserem (około 5-8 minut) lub ręcznie (10-15 minut).Wyjąć ciasto na lekko posypaną mąką powierzchnię i wyrabiać ręcznie aż ciasto staje się mniej lepkie i utworzy gładką kulę.
Pozostawić do podwojenia objętości w posmarowanej olejem misce, przykryte folią.

Po wyrośnięciu ciasto podzielić na 4 części. Z każdego kawałka uformować kulkę, a następnie wyrównać w okrągły kształt dysku o około 6 cm średnicy. Natłuścić formę i ułożyć w niej kawałki ciasta. Niech pozostanie pod folią jeszcze około 30 - 45 minut (do napuszenia).
Po tym czasie delikatnie posmarować roztrzepanym jajkiem. Piec w temperaturze 180°C przez około 30 minut. Na 20 minut przed końcem pieczenia ułożyć na bochenku kawałek folii, aby chleb się nie przypalił.


* Chleb ten doskonale nadaje się do "odrywania", ale po pokrojeniu na kromki idealnie pasuje też np. do tostów. Polecam.

źródło przepisu: noshings


APFELMUS (MUS JABŁKOWY Z PAPIERÓWEK)
jabłka papierówki
przegotowana woda
cukier (opcjonalnie)
cynamon (opcjonalnie)

Jabłka obrać i pokroić w kostkę. Wrzucić do garnka i zalać odrobiną wody. Doprowadzić do wrzenia i gotować na małym ogniu, od czasu do czasu mieszając. W razie potrzeby podlać wodą. Gotować do momentu powstania gładkiego musu. Skosztować, bo czasami jabłka są wystarczająco słodkie i nie trzeba dosypywać cukru. Dosłodzić do smaku i doprawić cynamonem.
Najlepszy jest ciepły, na świeżym pieczywie lub solo.

Jeszcze gorący mus można przełożyć do słoików i zakręcić nie do końca. Słoiki wstawić do dużego garnka, zalać wodą aż do zakrętek i gotować na średnim ogniu. Trzymać ok. 10-15 minut po czym zdjąć z gazy, zakręcić dokładnie słoiki i ułożyć do góry dnem. Zostawić do wystygnięcia. takim sposobem możemy korzystać ze letniego smaku papierówek przez cały rok :)

18.07.2011

Odkładane. Pierogi orkiszowe na słodko i wytrawnie.

Ciepłe promienie słońca, zapach świeżo skoszonej trawy, rodzinne i przyjacielskie spotkania, ulubione papierówki na śniadanie, ćwiczenia o poranku. To wszystko bardzo pozytywnie mnie nastraja, a mój kalendarz w miesiącu lipcu podpowiada, że "Szczęśliwy nie ma czasu na pesymizm.". Motywuje mnie do cieszenia się każdym dniem i zrobienia rzeczy od dawna odkładanych "na jutro"... Ułożenie sobie w końcu planu treningów, dokończenie czytania dawno kupionych czasopism, posegregowanie przepisów do wypróbowania i... zrobienie pierogów.
Pierogi, kluski, placki, makaron i inne mączne wyroby. Są to rzeczy, które lubię jeść najbardziej i których już samo przygotowywanie sprawia mi ogromną przyjemność. Dziwne więc, że dopiero dzisiaj zrobiłam moje pierwsze pierogi. Od razu dwóch odsłonach (podane niżej ciasto i po połowie każdego z farszów). Pełnowartościowe, zdrowe, pyszne...Czego chcieć więcej?

PIEROGI ORKISZOWE /ok. 30 pierogów/
2 szklanki mąki orkiszowej pełnoziarnistej
3/4 szklanki mąki pszennej
1 szklanka wody
szczypta soli

Do dużej miski wsypać mąkę orkiszową, wlać wodę i wymieszać. Powinna powstać lepka masa. Stopniowo dosypywać mąkę pszenną i zagniatać, formując kulę. Gdy ciasto przestanie lepić się do rąk, przełożyć je na posypaną lekko stolnicę. Za pomocą wałka utworzyć cienki na ok. 3 mm placek. Dla wygody ciasto można podzielić na pół i wałkować najpierw jedną połówkę.
Z placka wykroić kółka, kwadraty, trójkąty - według uznania. Na środku wyciętych form ułożyć łyżeczką farsz i dokładnie zagnieść przy brzegach. Pierogi wrzucić do gotującej się w garnku wody. Gdy wypłyną na wierzch, gotować je ok. 3 min i wyciągnąć.


PIEROGI Z WĘDZONYM ŁOSOSIEM I PIETRUSZKĄ
200 g filetów tilapii lub innej, dowolnej ryby
200 g łososia wędzonego
1 łyżeczka sera ricotta (lub innego, kremowego)
2 łyżeczki posiekanej pietruszki

dodatkowo: sok z cytryny do skrapiania, parmezan, pietruszka

Filety z świeżej ryby opłukać i osuszyć. Ugotować na parze lub upiec w piekarniku bez przykrycia, aby mięso nie było wilgotne. Po upieczeniu/ugotowaniu, rybę podzielić pokroić w drobną kostkę.
Wymieszać z posiekanym łososiem wędzonym, serem ricotta i pietruszką. Doprawić solą oraz pieprzem. Nadzienie powinno być w miarę suche.
Przygotować ciasto pierogowe, nakładać farsz i ugotować do miękkości w osolonej wodzie. Podać z sokiem z cytryny i/lub z sosem z masła i śmietanki: masło roztopić na patelni, dodać śmietankę i podgrzać, oraz parmezanem (opcjonalnie) i pietruszką. W razie potrzeby doprawić solą i świeżo zmielonym pieprzem.
Można je też podsmażyć na maśle lub oliwie (tak zrobił mój tata i bardzo mu smakowało).


PIEROGI Z JAGODAMI
ok. 200g jagód (lub drobnej borówki amerykańskiej)
1 łyżka maki

dodatkowo: cukier i śmietanka lub jogurt

Jagody szybko opłukać i delikatnie osuszyć za pomocą ręcznika papierowego. Rozłożyć na tacce i lekko oprószyć mąką. Przygotować ciasto pierogowe. Szklanką wycinać kółka, nakładać po małej łyżeczce jagód i zlepiać brzegi. Wrzucać na wrzącą, lekko osoloną wodę i gotować do miękkości (ok. 2-3 minuty). Odsączyć i od razu podawać z ulubionymi dodatkami.

źródło przepisu: weganie, kwestiasmaku

16.07.2011

Makaron króluje w kuchni. Grill i papryka.

Po jagodziankach ślad zaginął, a na Makaronie i Rodzynce dawno nie było, no właśnie, makaronu. Co jest dziwne, bo jem go prawie tak samo często jak dawniej. Szybko, więc nadrabiam ten brak i prezentuję kolejny makaron w wersji "chcę coś zjeść, ale nie chce mi się czekać". Szybki, a do tego pyszny i z wyczuwalną doskonałą słodyczą grillowanych papryk oraz aromatem świeżej bazylii. Letnio i kolorowo.


MAKARON Z GRILLOWANĄ PAPRYKĄ /2 porcje/
makaron spaghetti (u mnie pełnoziarnisty)
1/2 czerwonej papryki
1/2 żółtej papryki
duży pomidor
1/2 małej cebuli
szczypta chilli
słodka papryka w proszku
sól morska i pieprz
oliwa z oliwek
garść lisków świeżej bazylii
dowolna ilość startego parmezanu

Makaron ugotować w osolonej wodzie. Papryki pokroić w plastry, wysmarować oliwą i ugrillować np. na patelni grillowej aż do miękkości i zarumienienia. Gotowe papryki pokroić na mniejsze kawałki i wrzucić do garnka z dodatkiem oliwy. Dodać posiekaną w drobną kostkę cebulę, doprawić i chwilę podsmażyć razem. Dorzucić pokrojonego pomidora (mogą też być pomidory z puszki) i dusić od czasu do czasu mieszając. Gdy z pomidora zacznie się robić papka dodać porwaną bazylię, garstkę parmezanu i makaron. Wymieszać razem, przełożyć na talerz i posypać parmezanem. Podawać od razu. Smacznego.

źródło przepisu (z dużymi zmianami): kulinarne

14.07.2011

Najlepsze i ukochane. Jagodzianki.


Lubię jagodzianki. To głównie przez nie czekam cały rok na jagody i są nieodłącznym elementem lata. Lubię czarne od jagód paznokcie, ręce oblepione ciastem, mąkę na ubraniu... Później buzię z lukru, niebieskie zęby i uśmiech na twarzy, najlepiej nie tylko mojej ale wszystkich, których nimi poczęstowałam.
Do jagodzianek przymierzałam się już od dłuższego czasu, no i wreszcie są, moje pierwsze. Zrobiłam je z ulubionego, niesamowicie puszystego, lekko maślanego i delikatnego ciasta z przepisu mojej babci, a sposób ich składania pożyczyłam z kwestii smaku. Wymagały ode mnie trochę poświęcenia, bo po borówki (niestety jagód nie dostałam) jechałam wcześnie rano na wiejski targ, no i zaczęłam je robić dopiero wieczorem, po powrocie z kina, w ulewie, żeby były na spóźniony podwieczorek i śniadanko. Dobrze, że na śniadanie sobie odłożyłam, było 30. To gdzie one wszystkie są? ;) Mogę szczerze powiedzieć, że się opłacało i były to najlepsze jagodzianki jakie kiedykolwiek jadłam. Kupne, którymi objadałam się w zeszłym roku, nawet się do nich nie umywają.


JAGODZIANKI /30 malutkich bułeczek/
ciasto:
500 g mąki pszennej
100 g margaryny/masła (najlepiej pół na pół)
100 g cukru
2 jajka
50 g świeżych drożdży
200 ml mleka (użyłam sojowego)
szczypta soli

nadzienie:
150-200 g jagód (lub borówek amerykańskich)
1/4 szklanki cukru pudru
kardamon (opcjonalnie)

lukier:
1/2 szklanki cukru pudru
woda (wrzątek)

Około 200 ml mleka lekko podgrzać, dodać łyżkę cukru, łyżkę mąki i wkruszyć drożdże. Wymieszać i odstawić na 10 minut.
Mąkę przesiać, podgrzać, zrobić dołek i wlać drożdże. Wymieszać niedokładnie i zostawić na chwilę. Dodać cukier, jajka, rozpuszczony tłuszcz i sól. Wyrabiać ciasto rękami, w razie potrzeby dodając mąkę. Ciasto powinno być jędrne i nie lepić się do rąk.
Miskę przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na około 30 minut. Po tym czasie ponownie wyrobić, posypać lekko mąką i odstawić na kolejne 30 minut.


Na lekko posypanym mąką blacie rozwałkować ciasto na placek o grubości ok. 1 cm. Pokroić na kwadraty lub prostokąty o bokach 6 - 7 cm. Każdy kwadrat delikatnie rozpłaszczyć palcami, nakładać po 1 płaskiej łyżce jagód, oprószyć szczyptą cukru pudru i kardamonu. Składając wszystkie rogi ciasta do środka, bardzo dokładnie zlepiać boki tworząc kształt koperty. Odwrócić na drugą stronę i układać łączeniem do spodu, w odległości około 2 - 3 cm od siebie, na natłuszczonej blasze.
Piekarnik nagrzać do 200°C i piec około 10 minut.
Ostygnięte jagodzianki posmarować lukrem, przygotowanym z wymieszanego cukru i wrzątku dodanego do odpowiedniej konsystencji.

13.07.2011

Awokado i ser. Ciepła kanapka.

Kanapki. Niby zwykła rzecz, ale i one mogą z odpowiednio dobranymi składnikami stać się doskonałym daniem. Na przykład takie awokado, owoc doskonały, mający w sobie mnóstwo składników odżywczych. Pyszne.


KANAPKA Z AWOKADO NA CIEPŁO /2 porcje/
2 grahamki (lub inne ulubione bułki)
1/2 awokado
1 ząbek czosnku
pieprz i sól (u mnie prowansalska)
oliwa z oliwek (opcjonalnie)
szczypiorek
2 plastry sera gouda (lub innego żółtego)

do podania: sałata

Awokado rozgnieść widelcem, wymieszać z przeciśniętym przez praskę czosnkiem, przyprawami i oliwą. Bułkę przekroić na pół, nałożyć masę z awokado, niedbale posiekany szczypiorek i ser. Zapiekać w opiekaczu do kanapek lub na grillu elektrycznym. Ser nie musi być całkiem rozpuszczony, wystarczy, że bułka będzie podgrzana i lekko chrupiąca.

12.07.2011

Sezon na grilla. Masło czosnkowe, pieczone ziemniaczki i warzywne szaszłyki.

Piszę od razu, kiedy niektóre kiełbaski jeszcze ciepłe, bo niektórzy zaczynali się już upominać o nowe posty. Nie sądziłam, że mam tak zagorzałych fanów ;)
W wakacje mogłabym jeść na zmianę sałatki owocowe, lody i potrawy z grilla. Niczego więcej do szczęścia nie potrzebuję... Dzisiaj pierwszy raz pokazuję na blogu moje rodzinne grillowanie. Kilka przepisów nie wymagających za wiele czasu i zachodu, a jednak idealnych w swojej prostocie. Zapraszam do wspólnego grillowania.


WARZYWNE SZASZŁYKI
żółta i czerwona papryka
cebula
kilka małych pieczarek
oliwa z oliwek
ulubiona mieszanka przypraw
patyki do szaszłyków

Papryki oczyścić, wydrążyć gniazda nasienne i pokroić w dużą kostkę. Cebulę pokroić w talarki. Pieczarki przekroić na pół wzdłuż ogonków. Na patyczki nadziewać po kolei paprykę, cebulę, pieczarkę, cebulę, paprykę itd. Ułożyć szaszłyki na głębokim talerzu, skropić oliwą i posypać przyprawami (u mnie ognista mieszanka przypraw kamis). Opiec na grillu z każdej strony.
Podane z opieczonym na grillu wędzonym boczkiem, kiełbasą, ketchupem i tostami z masłem czosnkowym.


Gdy byłam mała i mieszkałam jeszcze w domu mojej babci zaraz obok rozciągających się pól, na koniec lata przychodził czas wielkiego ogniska. Dziadek wrzucał do niego ziemniaki, które później jedliśmy trzymając w rękach i wgryzając się w gorący środek. Ten doskonały smak można uzyskać także w zwykłym grillu na węgiel drzewny. Po prostu zawijając małe ziemniaczki w folię aluminiową i wrzucając do przygasłego (nie płonącego), ale wciąż gorącego paleniska. Po kilku-kilkunastu minutach należy sprawdzić widelcem czy są gotowe i jeść :)

 

MASEŁKO CZOSNKOWO-KOPERKOWE
1/2 kostki masła
1 bardzo duży ząbek czosnku
posiekany świeży koperek

Masło wyciągnąć z lodówki na pół godziny przed mieszaniem, żeby zmiękło i dało się je wymieszać. Ząbek czosnek wycisnąć (dla dużych wielbicieli czosnkowego, lepiej od razu dać dwa ząbki ;)) i wymieszać z koperkiem i masłem. Najlepsze na jeszcze ciepłych tostach, prosto z rusztu.

10.07.2011

Najlepsze ciasto. Pizza z kurczakiem.

Mówiłam, że będę szukać idealnej pizzy i zaczęłam szybciej niżby się ktokolwiek spodziewał. Gdy mam w domu drożdże to po prostu nie mogę się powstrzymać... Myślałam, że poszukiwania będą trwały dłużej, ale czyżby już się udało? Po pysznych, jednak nie do końca idealnych pizzach z mąką pełnoziarnistą przyszedł czas na zwykłą, doskonałą i taką jaką lubię najbardziej. Domownicy też kiwali z zadowoleniem głowami i jedli aż im się uszy trzęsły ;) 1/4 pizzy specjalnie dla mojego młodszego brata była bez papryki.
Kocham kuchnię śródziemnomorską, która sama w sobie jest zdrowa i bogata w wiele składników odżywczych, jak dla mnie - nic dodać nic ująć. Bardzo chciałabym mieszkać gdzieś gdzie tak po prostu je się zdrowo i nikogo nie trzeba tego uczyć...
Zapraszam na puszystą pizzę z chrupiącymi, a jednak puszystymi w środku brzegami oraz pysznymi dodatkami. W dodatku najszybszą, jaką kiedykolwiek zrobiłam.


CIASTO DO PIZZY /pizza wielkości blachy z piekarnika/
1 i 3/4 szklanki mąki*
3/4 szklanki ciepłej wody
15g świeżych drożdży
1 łyżeczka oliwy z oliwek
3/4 łyżeczki soli

Z wody, drożdży i dwóch łyżek mąki zrobić zaczyn. Odstawić na 15 minut.
Wyrośnięty zaczyn dodać do reszty mąki, oliwy i soli. Wymieszać i wyrobić elastyczne ciasto (ok. 5-7 minut, w razie potrzeby dodając mąkę). Przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia (ok. 30-40 minut).
Wyrośnięte ciasto odgazować uderzając w nie pięścią. Rozwałkować cienko zostawiając grubsze ranty. Polać sosem i ułożyć ulubione dodatki.
Piec około 15-20 minut w 220°C (oprócz małego, w którym piekę ciasta mam duży bardzo mocny i stary piekarnik elektryczny, więc musiałam piec w 180-190°C niecałe 20 minut).

źródło przepisu: mojewypieki, wypiekizpasja

*Dałam 3/4 szklanki pszennej chlebowej i 1 szklankę zwykłej, miałam zamiar zrobić z samej zwykłej, ale okazało się, że miałam tylko tą resztkę.

PIZZA Z KURCZAKIEM, PAPRYKĄ I PIECZARKAMI /1 duża blacha/
powyższe ciasto na pizzę
dowolny sos pomidorowy
1 duża grillowana pierś z kurczaka
1/2 czerwonej papryki
1/2 małej cebuli
ser żółty
kilka pieczarek
zioła prowansalskie

Na rozwałkowanym na blasze ciasto rozsmarować sos (u mnie coś na wzór bbq: duży pomidor, dwie łyżeczki przecieru, trochę sosu sojowego i soku z cytryny, rozgnieciony ząbek czosnku, ketchup, bazylia, oregano, zioła prowansalskie). Ułożyć kawałki grillowanego kurczaka, pokrojoną w piórka cebulę i paprykę. Posypać startym serem (ilość według upodobania), pokrojonymi pieczarkami i ziołami prowansalskimi. Wstawić do rozgrzanego piekarnika i piec.
Smacznego :)

8.07.2011

Relacja z Chorwacji. Część druga.

Dużo mam zaległości, na blogach i nie tylko. Chyba potrzebowałabym drugiej siebie, żeby starczyło mi wakacji na to wszystko, co mam zaplanowane...
Celem kolejnej mojej wycieczki była twierdza Klis, znajdująca się niedaleko, a praktycznie nad, dużym miastem Split.
Odwiedziliśmy także Mostar, znajdujący się w Bośni i Hercegowinie, gdzie jeszcze całkiem niedawno trwała wojna domowa. Może i atmosfera nie do końca pewna, a most nie Stary, ale odbudowany i otwarty dopiero w 2004 roku, ale widoki cudowne i ten niesamowity kolor rzeki...
W Mostarze zjadłam też najlepszą w moim życiu rybę z grilla, chociaż ziemniaki podane z nią na talerzu nie bardzo mi smakowały. Na szczęście osobno dostałam dużo warzyw i doskonały, jeszcze ciepły, lekki chleb z chrupiącą skórką. Smak - nie do podrobienia. Całości cały czas przyglądały się trzy koty, które osaczyły mnie kiedy otrzymałam danie ;)
Jednak nie trzeba było nigdzie wyjeżdżać, bo nawet zostając w samej Breli można było zobaczyć rosnące na drzewach granaty, zjeść doskonałe dania z nad brzegu Adriatyku, najsłodsze arbuzy  i rozkoszować spokojem z dala od gwaru i ciągłego szumu miasta. No i, jak już wspominałam w poprzedniej części, doskonałe warunki do biegania.
Z Chorwacji przywiozłam wiele rzeczy. Są to miody: wielokwiatowy, z figami oraz szałwiowy, mieszanka suszonych i kandyzowanych owoców, oliwa z oliwek, dżem figowy, sok mandarynkowy, suszone figi - wszystko to domowej roboty. Kupiłam też kolorową szmacianą torbę, czekoladową granolę, pyszne pełnoziarniste ciastka firmy Grancereale, powidła śliwkowe oraz dwa masła orzechowe, które w Chorwacji są o wiele tańsze niż u nas, rodzice sprawili sobie jeszcze kilka regionalnym trunków, zabraliśmy też dużego arbuza i melona. Od właścicielki domu, w którym mieszkaliśmy otrzymaliśmy doskonałe ciasta domowej roboty - lekką strudlę z owocami i ciężkie brownie z gęstym kremem czekoladowym. Przed wyjazdem poprosiliśmy jeszcze o liście laurowe, których całe wielkie krzaki rosły w ogrodach.
W drodze powrotnej wstąpiliśmy do, ukochanego przez nas i odwiedzonego dwa lata temu, Trogiru, gdzie, na zwykłym targowisku zjadłam najlepszą pizzę jaką kiedykolwiek miałam okazję próbować... Na samo wspomnienie robię się głodna. Będę z całych sił próbowała odtworzyć smak tego cudownego ciasta, więc mój brat będzie się cieszył, bo w domu będzie częściej gościła domowa pizza. Mam nadzieję, że kiedyś wyjdzie.
Potem była tylko długa podróż samochodem z kilkoma postojami i cappuccino na stacji benzynowej. Takim oto sposobem znalazłam się spowrotem w mojej małej mieścinie na śląsku, gdzie mnóstwo zieleni, ale jednak biegać nie ma gdzie...
Już niedługo nowe przepisy, no i kupiłam drożdże, na pizzę ;)

Oto jestem.

Lubię wyjeżdżać, poznawać nowe miejsca, twarze, gusta, smaki i zapachy. Wyjeżdżając jednak bardzo tęsknię za poukładanymi dniami, chwilami odpoczynku od wszystkiego i chociaż momentami samotności. Wróciłam, szczęśliwa i opalona, teraz chciałabym wszystko opowiedzieć i wam pokazać. Szkoda, że do końca nie umiem i chyba najlepiej zrobię to przy pomocy zdjęć. W skrócie...
Ominę długą i wyczerpującą podróż i przejdę od razu do pięknej, górzystej i słonecznej Chorwacji. Chorwacja jest krajem pogodnych i niesamowicie towarzyskich ludzi, kamienistych plaż, cudownych widoków i doskonałego jedzenia. W kuchni Dalmacji można znaleźć wiele potraw z ryb i owoców morza, a mięsa przyrządzane są na ruszcie, więc nie są przesycone tłuszczem. Chętnie korzysta się z warzyw, aromatycznych ziół i bogatej gamy owoców. Całe chorwackie wybrzeże charakteryzuje się, więc zdrowym, zróżnicowanym i zarazem bardzo smacznym jedzeniem, o czym przekonałam się już po raz drugi.
Razem z rodzicami i bratem zamieszkałam w Breli, w apartamencie, z którego wystarczyło zejść przydługimi schodami i już było się na plaży (gorzej było z wchodzeniem pod górę...). Mieliśmy własną kuchnię, więc nie było problemu z przygotowywaniem posiłków i niecodziennie chodziliśmy do restauracji.
Codziennie za to wylegiwałam się na plaży, przegryzając przy tym gotowaną kukurydzę i doskonałe lody, od których nie udawało się odciągnąć mojego brata. Trochę pływałam, chociaż wolałam bieganie po idealnym do tego sportu deptaku, który ciągnął się jakieś 7 km wzdłuż brzegu. Spotykałam przy tym bardzo wielu biegaczy, nie to co w mojej małej wsi, gdzie gdy biegnę wszyscy się na mnie gapią... ;)
W ciągu tych dwóch tygodni nie tylko przebywałam w Breli jeździłam też na różne wycieczki, a jedną z nich był wypad do Omiš i wejście na starą piracką twierdzę.
Widoki nie do opisania, a góry zbyt monumentalne by można je było pokazać na zdjęciach tak, jakby się chciało... Po prostu trzeba to zobaczyć ona żywo. To tam także zjadłam pyszną lasagne z pomidorami, mięsem, pieczarkami i chrupiącym wierzchem.
Któregoś z kolejnych dni w centrum Breli spróbowałam doskonałego risotto warzywnego oraz delikatnych ciasteczek z marmoladą, które dostaliśmy na deser.
Już tęsknię za tym jedzeniem...
Niedługo część druga relacji z mojego wyjazdu, a w niej Trogir oraz to co z Chorwacji przywiozłam (a jest tego sporo ;)